pierwsze co to dziękuje za miłe słowa w pt...
jakoś się nie trzymam od pogrzebu, źle sie czuję... pogoda była idealna
tzn. pt całe przygotowania przy słonecznym niebie z chmurkami- idealnie.. nie gorąco i nie zimno
potem wieczór... msza za dziadka w domu 5 min. przed przyjazdem ksiedza zaczął kropić deszcz gdy zaczęło sie odprwaiać zaczął padać juz mocniej... przestał po mszy ale potem znów padało do rana,
sob.-pogrzeb- rano jeszcze szarawo ale na 13 godz. było piękne słońce... trochę wiaterku...
Było bardzo dużo ludzi... babcia sie nie spodziwała... ale dziadek był lubiany więc nie dziwota,
na cmentarzu jak zakopywali trumnę połowa ludzi ryczała... rodzina sąsiedzi... to był naprawdę piękny pogrzeb, później napiszę dokładniej co niektóre sprawy, bo nie chcę żeby ten dzień był zapomniany
w pt. jak była msza normalnie sie trzymałam nic szczególnego, przecież dziadek nie był mi aż tak bliski choć spędzałam u niego całe wakacje weekendy i czasem dni w tyg po pracy czy szkole. Jak go pierwszy raz zobaczyłam nieżywego było mi przykro i żal ale żadnych łez. Po mszy piewcze zaczęły spiewać pieśni modlitewne za dziadka jedna była tak smutna zę nie wytrzymałam najpierw tylko łzy w oczach się zakręciły a potem wybuch płaczu... ja jedna jak bóbr stałam i ryczałam, przepchałam sie przez tłum ludzi i poszłam nad staw, zaraz potem przyszedł ptyś... długo nie mogłam sie uspokoić
Potem sobota, ksiądz odprawiał wiele osób wycierao oczy ale się trzymałam bo wiedziałam że jak pozwolę żeby choć jedna sie zakręciła to koniec...
potem pożegnanie... pocałowałam dziadka w czoło i dłonie (opaske i ikonę) stałam jakby znieczulona ale jak weszli panowie by zamknąć trumnę wszyscy z rodziny zaczęli płakać, ciężko sie powstrzymać, nawet mój starszy brat się poryczał jak dziecko, co dla mnie było dziwne.
Potem na cmentarz i znów to samo... to był ciężki dzień, zostałam potem z babcią na jedną i drugą noc
Przed i po pogrzebie trochę się bałam miałam uczucie że ktoś jest, że nie ma takiego spokoju. Ale powiedziałam dziadkowi, zeby nie przychodził, bo zawału dostanę i potem było mi juz dobrze , nie bałalm się i spokojnie zasypiałam... Chyba już jest wszystko dobrze