• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Rozkminy o życiu i snach

pstro

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Kategorie postów

  • Nowa Kategoria (1)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Sierpień 2021
  • Styczeń 2021
  • Październik 2016
  • Maj 2016
  • Marzec 2015
  • Styczeń 2015
  • Kwiecień 2014
  • Marzec 2014
  • Luty 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Marzec 2011
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2009
  • Lipiec 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007

Archiwum sierpień 2011


powiedzmy... "o psie"

Zauważyłam, że jedyne moje zmartwienia i niepewności wiążą się z miłością, związkami i innymi.... Mam wszak pracę, mam własną działalność, zaczęłam znów rysować, pisać. Z rodzina układa się świetnie, z bratem przeszłam na wyzszy level i o wielu rzeczach rozmawiamy jak przyjaciele. Bardzo mnie to wzrusza bo kiedyś spytanie "czy ma jakiś wyjazd" stresował mnie, że nie powiem żeby pomógł mi coś załatwić. Było dziwnie i ciężko nie jak w rodzinie.

A jeśli chodzi o związki to chyba znalazłam rozwiązanie wszystkich moich zapytajników.  Tylko te rozwiązanie wogóle nie jest możliwe. Chciałbym wyjechać... gdzieś daleko, bardzo daleko. Zakończyć wszystkie związki, nie związki i albo ułożyć życie gdzieś indziej, albo wrócić i wiedziec czego chce... tak z czystym kontem.  Póki co...zapomnij!

Wracając do ptysia, wyjechał... dziś może wróci moze jutro. Rozmawia nam się dobrze przez tel. ja jestem miła i idę na wszystko za to że moge widywać się z pika. I się zastanawiam czy w ten sposób pika nie przyczyni się do poprawy moich relacji. W życiu czegoś głupszego nie robiłam. Ratować związek żeby móc tylko przyjaźnić się z innym, zamiast skończyć związek by być z tym innym... Bardziej popierdolona nie byłam nawet za czasów koklecika. Tylko tu jest jeden znak zapytania. Ja nie wiem czy chciałabym tego. Co jeśli to tylko zauroczenia.. przeciez mi się to zdarza. Jeżeli fakt całego tego zamieszania to pogoń za króliczkiem.... to nie chcę nikogo ranić. I nawet nie umiem powiedzieć czego ja chce. Co dla mnie byłoby dobre. Tego nie wiem, dlatego trwam w tym w czym trwam.

To może teraz o psie.... wzięłam szczeniaczka husky lekko zmieszany. Jest słodki jak nie wiem co (i w tym momencie czuje się jak dzieciak). Nie umiem mu znaleść imienia. Dziś całą noc spędził ze mną  budziłam się co jakiś czas. Już przez sen spuszczałam rękę z łózka i go "gładziłam" żeby zasną. Oczywiście rano sprzątanie, żarcie i kilka chwil na zabawę :). dziwne?! zaczęłam wstawać wcześniej, nie jestem senna i normalnie prawie udaje mi się nie spóznić do pracy (bym sięn ie spóźniała gdybym przed odjazdem jeszcze się z nim nie drażniła).  Jak bedzie ciut większy uroczyście przyrzekam biegać z nim po lesie. Jak się uda rano /o ile nie bedzie ciemno od 6 do 7/ lub miedzy jedną praca a drugą. Zastanawiam się czy nie robię wszystkiego żeby odwlec problemy... wybór... i opdowiedzialność....  Zaczęłam juz szukać desek na anioły, bo sobie rzypomniałam że jeszcze f. akrylowe gdzieś mi się walają. No i obowiązkowe opowiadania do gazetki. Póki co sa kiepskie, bo musze zmiescić jakiś sens i fabułę na 2 str., ale będzie lepiej.

Na pewno będzie lepiej

31 sierpnia 2011   Komentarze (1)

koniec

To koniec, a przynajmniej wiem na 99%   że nie ma sensu tego ciągnąć... i trzeba to zakończyć. Mimo, że nic się nie zadziało, zaszło to za daleko. Dziś wydarzyła sie jedna rzecz która ścisnęła mi serce- nic nie znaczyła- ale skoro na mnie tak podziałała to nie umiem sobie wyobrazić dalszego przebywania w jego towarzystwie...

Może i mam gorszy dzień i może jak to skończę bedę miała same najgorsze dni i może będę borem bardzo długo, bo juz nie wiem jak wytrzymać. Mimo, że jego widok, jego uśmiech....  jak pika się usmiecha to poprostu mam świetny dzień, mawet jak jestem załamana to wszystko znika po prostu jest piękny dzień.

Nienawidzę go !  Nienawidze go za to jaka jestem kiedy jestem przy nim i nienawidzę za to jaka jestem kiedy jego nie ma................................................................

KUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU

UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUURRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR

RRRRRRRRRRRRRRRRRRRWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW

WWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

30 sierpnia 2011   Komentarze (2)

trudny dzień

Od wczoraj życie zaczęło mi sie obracać w drugą stronę. Dowiedziałm się różnych rzeczy które nie pokrywają się z rzeczywistością- mam jeszcze do tego dystans, bo wiem, że jeżeli to prawda w odpowiednim czasie to wyjdzie.  Druga ważna sprawa to pika. Wczoraj miał bardzo smutne spojrzenia i nawet jak się uśmiechał to nie tak jak zawsze. Boję się, że chce to zakończyć. Ale wiem, że nie może to być moja decyzja bo w tym wszystkim to nie ja cierpię... moze i męczę się w związku ale czas z pika nie jest stracony. I tyle wiem że minuta radości daje dwie smutku, a to się wogóle nie kalkuluje. Szczególnie trudny był wieczór. Pika jakby się powoli decydował na ten krok. Nie wiem jak to przyjmę. Nie umiem wyobrażać sobie takich rzeczy, a poza tym człowiek nie zna wielu swoich reakcji na bodziec, nawet jak się go spodziewa. Wczoraj przez chwilę stanęłam na miejscu pytsia i faktycznie nie chciałabym żeby tak czesto spotykał sie z jakąś dziewczyną. Nie żebym była zazdrosna, tylko dziwnie bym się czuła. Zastanawiam sie jaki dziś bedzie dzień. ? ? ?
 I znów bedzie on...i ja... będziemy tak blisko,a dla mnie znów beda to kilometry. Nie umiem sie do tego  ustosunkować. Znowy nie to miejsce nie ten czas. O i dedykacja

https://www.youtube.com/watch?v=PDBGO-9Iqsc

I na tym zakończę

30 sierpnia 2011   Komentarze (2)

ciernista

Witaj Ciernista, Nie wiedziałam że tu jeszcze zaglądasz, stara ekpis jakby się posypała. Wybacz nie pamiętam hasła... próbowałam, ale...  a i w poczcie pusto bo automatycznie usówają się. Jeżeli mogłabym liczyc na maila na modrzak@pino.pl to chetnie zobaczyłabym jak sobie radzisz. Pozdrawiam

29 sierpnia 2011   Komentarze (1)

gajer

"Był eleganco ubrany co właśnie cenie sobie u tej płci."

W jednej chwili znienawidziłam, niewiem właściwie co, ale pomyślalm że ja elegancka nie umiem być, nie chce, czasami tak okropnie się ubieram /nie chodzi o gust/ ale czasem chce po prostu chodzić w dresie, nie martwić sie że ktos się gapi, nałożyć porwane buty i rozciągniętą koszule.Jak byłam w LO wogóle mi to nie przeszkadzało bo przeciez byłam dzieckiem a teraz kiedy siedze w jakimś takim urzędzniczym budynku, powinnam nosic kanty kołnierzyk i szpileczkę... szpileczka bardzo działa na bossa. Jak się elegancko ubieram zawsze czuje jego rękę na tyłku, gorzej jak jestem sama bo wtedy nie ręka tam wedruje. Straszne uczucie. Ale niestety jeśli chodzi o tą syt. to wina lezy po mojej stronie też, i tak cały czas myślę że to przeciez ja prowokuję... mimo, że zachowuje się podobnie do innych.. do innych, które mówią bardzo głośne NIE! +awantury, ale to chyba go jara.. nie wiem.

Cóż więcej. Zaczęłm czytać na spokojnie zapiski pika... jest gorzej. jeżeli będe to samo czytac kolejny raz w domu bedzie bardzo smutno. Duzo zrozumiałam. I wiem jedną bardzo ważną rzecz nad którą się nie zastanawiałam aż tak bardzo. Nie możemy pojść ani kroku dalej. Najgorzej to chyba utrzymać to na tym poziomie jaki jest. O i w tym momencie przypomniała mi się wróżka. Mówiła że jak wyjdę za mąż  to z jednym będę do końca, ale będą wokół mnie inni. Nienawidze siebie. Ja juz z góry jestem na przegranej pozycji, ja to w genach mam. Jeju no, chcę być stałą w uczuciach, wyjśc za faceta którego bedę kochać przynajmniej w 99% i patrzec tylko na ochynych, obslizgłych i spoconych facetów z pornoli i na nikogo więcej.

29 sierpnia 2011   Dodaj komentarz

bosski roman ;p

Się narobiło... nie wiem o czym właściwie pisać. Bo niby dużo niby nie. Zacznę od czegoś fajnego. Mój Pan M. poznał fajną dziewczynę :) mam nadzieję że fajna mam też nadzieje że im się uda bo dla mnie juz się spodobała. byłam wczoraj na ognisku i doszłam do wniosku że mam światne korzenie, wiarę- jak zwał. W pewnym momencie byłam dumna a z drugiej str. załamana bo znam mało piosenk jedno mi się zapmiętało "ty katolik a ja ruska bude para bialoruska" a potem było o sprawach łóżkowych ale nie pamiętm. Będe musiała jej poszukać gdzieś.

Poza tym w związku jakoś tak nie wiem, po kłótniach tak bardzo chce sie rehabilitowac że jest do rany przyłóż. I kiedy są takie chcwilę chce z nim być, tylko tych chwil jest mało no i jeden troche powazny problem- łózko. Wiem że..., Nie! właśnie że nie łozko to jedna z ważniejszych rzeczy. Z nim nie umiem długo, nie ma takiego podniecenia jak np. przy dotknięciu dłoni pika... głupie, Może mi to przeszło juz? A czy wogóle to może przechodzić? Dlaczego z obcym jest lepiej jak ze swoim? Dobra koniec tematu- durnowaty jest.
Dziś pika jest u mnie... jest fajnie... jest smiesznie...  jakby się dało wlączyłabym mocniejszą wibracje w tel., może bym doszła (do kompa) tak czesto pisze ;p

badzo cięzko umieścic go w jakimś przedziale. dziś porozmawaiamy, poważnei ponoć. Będę na to czekać i póxniej napiszę normalnie bo nie mam jak , wszyscy nade mną stoją.

29 sierpnia 2011   Dodaj komentarz

nocka

Na poczatek powodzenia, bo to bedzie długie i bolesne. Nie wiem czy ktokolwiek chce przez to przebrnąć... czasami nie warto wiedziec więcej, to nie sprawi że bedziemy mądrzejsi a jedynie poszerszy pogląd na życie, w tym oczywiście może  zahaczyć o serce i poszarpać je trochę.  No nic... lecimy.

Miałam iść spać ale jeszcze po piwo jeździłam, bo sie komuś zachcialo... stety i niestety.  Bardzo jestem zmęczona, miałam cichą nadzieję że pika będzie na fb ale i tak go ze snu obudziłam-niesamowite. Do niczego nie dochodzi, żadnych buzi, nieprzyzwoitych gestów,nic erotycznego. Nie czuję się dziwnie, raczej wyjątkowo. Jak tak to przeanalizować to wygląda jak  miłość z podstawówki (w moich czasach). I tylko jeden problem... ja mam ptysia. Do tej pory nie wiem dlaczego jeszcze jesteśmy razem, dlaczego nie umiem go zostawić. Zupełnie jak z małżeństwem facet-alkoholik, sadysta i zastraszona żona. Wiadomo że powinna odejść nie znajdzie się ani jedna osoba która by popierała taki zwiazek, ale z tych dziwnych powodów ona go nie zostawi, bojąc się ze on ją później skrzywdzi, że bez niego sobie nie poradzi... klasyczne uzależnienie, bardzo niezdrowe-fakt, ale niestety uzależnienie. Boję się że nigdy nie znajdę w sobie tyle odwagi by to zakończyc. Związku dla mnie nie ma, ciągle się wkurzam, kłócimy się, nie mamy żadnych wspólnych zainteresowań, nawet wolnego czasu nie umiemy spędzać, ze o łózku nie wspomnę. Dziwi mnie jak bardzo byłam szczęśliwa kilka lat temu. tego się boję na dziś. Że zaczynając kolejny zwązek  będzie to samo. Początek jak z bajki, a potem znów to samo, męczy mnie to i to też trzyma mnie przy ptysiu... bo przeciez z każdym kolejnym będzie tak samo (złe zalożenie, wiem wszystko wiem) ale cos w tym jest. Poczatek zjebałam i tak się teraz to ciągnie.... Nie powinnam była rezygnować. Nawet  jakbym była nieszczęsliwa to wiedziałabym to na pewno, to nie byłoby żadnych niedomówien. Coś dziś młodsza nabąknęła że ptyś o pika coś mówił. Pewnie nadal zazdrosny. A najgorsze, kurcze wszystko u mnie najgorsze. No nic. Najgorsze że z pika świetnie spędzam czas i nie zamieniłabym na nic innego, ale jak wracam (nie zawsze) tak jak dziś... w tej chwili mam wyrzuty sumienia że jeszcze przez moją chcęć bycia przez chwilę szczęsliwą mogę skrzywdzić go lub narobić mu kłopotów. Nie powinno tak być. poza tym w głowie staje mi film HIMYM, gdzie mowa jest o trzymaniu na haczyku i standardowy tekst  "Nie mogę być z Tobą.... w tej chwili". Nie chcę żeby czekał, bo może mu ktoś wyjątkowy umknąć, a ja nie mam pewności że skończę związek, że będę w stanie angażować się w kolejny... choć z nim... cudne spędzanie czasu. Zresztą wiem po sobie, jak się kończy czekanie... bardzo źle... nie życzę nikomu tesknie spędzać nocy, płakać i wzruszać się byle piosenką, wyć do księżyca i odchorowywać to wszystko. U mnie zajęło to kilka lat, kilka zmarnowanych, pustych lat, bez miłości i szansy na szczęście. Nie chiałabym tego dla pika. Nawet nie wie jak jest wyjątkowy i jak bardzo nie powinien ze mną być. Wiem, że jeżeli byśmy byli skrzywdzę go. nie zakładam, nie planuję ale znam siebie. A dlaczego dokładnie... bo magda. Nie jest przystojny i zniewalający, nie jest wesołkiem, duszą towarzystwa, nie jest wybitnie inteligentny, nie ma w sobie nic niezwykłego oprócz chyba tego czegoś czego nazwć w zaden sposób nie umiem. I co najgorsze kiedy pojawia się on Natali nie ma, znika, wypierdala, pryska jak bańka mydlana chuj wie gdzie. Nie umiem tego wyjąśnić. Z magdą każdy jest na straconej pozycji, nawet Jude Low, Gostling, Deep, nawt kokleci za którego oddałabym  życie. I nie umiem tego wyjasnić, nie umiem w racjonalny sposób powiedziec dlaczego on i dlaczego tak a nie inaczej. Nie wiem, wiem że moja myśląca częśc wtedy znika. Żebym była w porządku wobec partnera on musiałby zniknąć, nie istnieć, a na to na chwilę obecną nie mogę pozwolić. O dziwo z sms pika cieszę sie tak samo jak z madzi, czasami bardziej bo czasami bardzo na nie czekam, szczególnie jak długo milczymy. Wtedy.. taka głupia gra... kto pierwszy wymięknie i napisze, choć raczej nie o to mi chodzi tylko wydaje mi się, że się narzucam i nie powinnam. Ach te babskie myslenie. I oczywiście "szczególnie jak dlugo  milczymy" te długo to u nas pół dnia, fakt ardzo długo. Przez czas dziesiejszego wyjazdu. Nie zadzwoniłam do ptysia, nie napisałam mu żadnego esa pół mojej baterii poszło na pika. Kurcze nie che pisać jak się dzisiaj zachował, bo w sumie ja gwiżdżąca pod oknem nie byłam lepsza ;p fajne to było...

Dobra kończę spadam bo już godzina mi minęła . 

I jeszcze coś pyts rozmawia ze szwagrem... Mówi o tym jak mu zależy, jak kocha, ile dla mnie mógłby zrobić.... boli. Boli mnie wszystko. Szczególnie plecy...dziś...

dobranoc.

27 sierpnia 2011   Komentarze (1)

?

Nie wiem jaki mam dziś dzień. Mam ochcotę wziąć czyjąś głowę i z rozmachem przypierdolić nią w krawęznik. Nikt w pracy nie umie tak mnie wk..wić jak ona. Nie ważne, wystarczy że w myślach ją... -wystarczy na chwilę, choć trochę mnie w środku kłóje jak tak się denerwuję. Mało ważne.

Ważne coś innego. WIdziałam go dziś :)) Bez powodu, bez żadnej konkretnej pracy tak po prostu sobie siedziałam wlepiając się w monitor i czekając kiedy w końcu przyjdzie. Przyszedł i gdyby jeszcze uśmiechnął się tak jak lubię to byłoby całkiem cudowanie i już nie myślałabym o krawężniku.

Nienawidzę siebie. W dalszym ciągu i z każdym dniem jeszcze bardziej. Nienawidzę bo jestem trchórzem (przynajmniej jeśli chodzi o moje życie), nienawidzę bo się zakochuję jak jakaś gówniara. To nie jest normalne i będę to sobie powtarzać do upadłego.. No pewnie, że tak! Tak, podoba mi się Picatchu i co z tego. Kolejny nieprzemyślany krok z mojej str. koklecik to przeszłość zapomniałam, tzn. nigdy nie zapomnę. Czasem myślę że już nie znajdę tego jedynego, bo tylko on nim był. choć już tyle czasu, wiec ... to już nie to. A magda, no przecież nieosiągalna i nie do zycia i chyba to lubię, bo zrobił taki sam błąd jak ja, więc czuję że te zle kroki z kimś dzielę. A Picachu? Czasami czuję jakbym była jakimś żniwiarzem. Niszczę ludzi jak leci. Nie robię tego cewolo, nigdy nikogo nie chcailabym skrzywdzić mimo, że w myslach jestem sadystą. Czasami myślę że powinnam to już dawno urwać. Byłoby mniej łez, rozczarowań i bólu. Ale wiem też że miałabym dużo mniej pogodnych dni, rzadziej bym się uśmiechała i bujała w obłokach. Nie patrzyłabym tak tęskliwie na tel i oczywiście nie wisiałabym tyle na kompie.

Najgorsze zaczęło sie teraz jak  rozmawiamy przez tel. na zakończenie chce mi się wyrwać pewne słowo. Już sie chyba ze 3-4 razy ugryzłam w język.  W sumie "kocham cię" w moim wykonaniu juz nie ma chyba tego wydźwieku MIŁOŚCI, kocham bo dobrze że jest, że zadzwonił. Kocham bo mnie pociesz, wzruszy, rozśmiesz. kocham bo jest ważny, bardzo...

Nie wiem czy umiem mówić kocham z miłością w tle. Kocham bo swiatny był sex, albo bo jest najlepszym przyjacielem. Kocham bo lubię to za mało. trudno to wyjaśnic. Choc wolałabym nie strzelić gafy i nie palnąć tego słowa przy Picachu.. on ma taką fajną, boja wiem... jak to nazwać...  niewatpliwie jest wyjątkowy.

no i jeszcze kilka słów o ptysiu. Wczoraj wrócił. nie wiem czy mi się  lepiej spło? Poranek w każdym razie nerwowy, jak zawsze. I nie wiem jak długo jeszcze bedę miała takie napięcie przy nim, bo nie czję żeby się poprawiało.... Nie ważne ! Ważne że kocham :))))))))))) trochę nie po ludzku ale ich wszystkich

26 sierpnia 2011   Dodaj komentarz

chora

Mam zły dzień, jeden z tych gorszych kiedy bez żadnego wyraźnego powodu leca ci łzy.

Tak jestem szczęśliwa, tak mam wszystko (nawet mimo defektów mam wszystko) ale chyba moja psychika wysiadła nie na tym przystanku co trzeba. Niesamowity ból.

Wczoraj dzwonił "Madzia"- co to znaczy? To znaczy, że najgorszy dzień, najwieksza burza, najgorsza rzecz jaką sobie w życiu zrobilam przestaja istnieć- znów jest dzień, słonko, kwiatki i motylki... w brzuchu. Poza tym nie układa mu się w małżeństwie. Mówił że coraz bliżej jest do rozwodu, tylko dziecka szkoda.

Ale to przecież nie koniec.

Śnił mi się dziś Koklecik. w końcu go znalazłam, wkońcu moglam go mieć. po tylu latach jak spełnienie marzeń. I budzac się rano z jednej str głupkowaty usmiech z drugiej myśl- co dzisiaj pojdzie nie tak.

I faktycznie poszło. Nie uznałabym tego dnia za zły (w sumie się jeszcze nie skończył) ale jest jescze ktoś- Picachu. Na prawdę chcialabym aby wiedziałc jak dużo dla mnie znaczy ale nie jestem dobra. Nie dość dobra. Egoistyczna i podła. Kolejne komplikowanie sobie i innym zycia. tylko Koklecik był w miarę inteligentny zeby spierdolić i zacząć wszystko od nowa jeszcze raz.

Dziś nie moge pisać o Picachu, wiem tyle, że znów przegiełam, znów zraniłam.. jakbym w życiu nie umiała niczego więcej.

Nie potrafię nic innego jak sprawiać komuś ból. Boże jak ludzie mogą mnie tak dobrze oceniać. Ja nie mogę żyć ze soba, a jak mogą to wytrzymac inni. Nie wiem? Popierdolone jesdnym słowem!

Nie! ten dzień jest zły. Jest jak Koklecik... jak jest jestem szczęsliwa i mam dobry humor... jego brak to łzy, smutek, rozczarowania. najgorsze emocje jakie mogą platać sie po głowie.

Dziś muszę coś zrobic dla siebie. Cos co już dano powinnam.

25 sierpnia 2011   Dodaj komentarz

pikachu

Nie wiem czy powinnam pisać. Znalazł się ktoś kto wie o blogu, ktoś bliski i zastanawia mnie czy moge o nim pisać. Bo na całe szczęście nie pisałam wcześniej (miałabym bardzo duże problemy).

Powiedzmy że jest to pikachu :) . Tak! ten którego wybieram!

Nie ułatwia mi to sprawy. czuję się bardzo źle bo nie mozna czuc takich rzeczy do tylu ludzi. To nie jest normalne.

bardzo mnie boli. Boli mnie koklecik (ostatnio po filmie Noce w Rodanthe) zaczęłam wszystko przypominać. To nie mogło sie tak skończyc.... dlaczego.

Magda? Juz prawie nie pamiętam choć jak widzę że był na nk na moim profilu lub jak coś skrobnie na gg to serce staje mi na jakieś 3 sekundy, nie mogę złapać oddechu.. ciężko.

A teraz doszedł Pikachu. No żesz k...! Z nikim nie byłam taka... otwarta... i chyba uzależniona. nie umiem bez niego dnia wytrzymać. łapię zawiasa i na tym się kończy. A wczoraj! Później napiszę musze lecieć fot robić. Kochaju!

24 sierpnia 2011   Dodaj komentarz
Blogi