dawno dawno temu tu byłam .... nie bardziej nieszczęsliwasza niż teraz a jednak chyba dzis udziela mi się to mocniej, a tyle powodów mam do radości i jakoś żeden nie jest na tyle wystarczający by mócsię cieszyć by zapomnieć o zmartwienaich... bo przecież kogo to obchodzi, skoro nawet ja jestem juz zmęczona tym wszystkim.. nie wiem czy to koniec z ptysiem nie wiem jak długo jeszcze wytrzyma nasz związek... nie widze dla nas przyszłości ale nie chce byc sama to niesamowite jak dorosłe koniety widzą życie... wczesniej wystarczyła jedno ale i jak chłopak nie pasił to miałam gdzies jegoi swoje uczucia-finito! a teraz stara pudrownica boi się osamotnienia mimo ze wie ze bedize szczęsliwsza... ale nie ma nawet żadnego motoru popędzającego maszyne.... teraz może rozpacz a jutro może znów ok... choc ostatnie dni lece na proszkach uspokajających nie jest łatwo.. wkurw ogromny! nie umiem wyjśc.. zostaje wziąć ślub i wierzyć że się nie spieprzyło życia.
No tak zapomniałam dodać madzi spodobał się prezent :) dwa razy dziękował, czego się nie spodziewałam, kontakt niceo lepszy
szefo dobierając się do mnie stwierdził że skoro innym dałam sie dotykac to jemu tym bardziej powinnam dać... (po imprezie, gdzie zatańczyłam z kilkoma gentelmenami)
dostałam 6 za pracę o madzi... co w 5-letniej karierze mi się jeszcze nie zdażyło
i cóz dostałam z roboty zadanie prowadzenia stronki www nie wiem jak to się prowadzi ale się ciesze.. kolejne zajęcie pozd. dla nowych gości