trochę cieższy dzień
nie wiem czy to przez to że ni eposzłam do cerkwi, czy... nie wiem nie mam na co zwalić. Długo się nie kłóciliśmy z Kr. ale chyba czas tn sie skończył. NIe wiem co mi jest, wiem tylko tyle, że to przeze mnie. jestem jakaś nerwowa, rozdrazniona znów pies zaczyna mi przeszkadzać. Nie wiem czy dokładnie mi, bo raczej martwię się tym żeby babcia czy marian się nie denerwowali, że sra, ucieka, kopie, że psy inn eprzyłażą czy że na ogrodzie są ślady łap itd. I poczówam się do odpowiedzialności za nią , bo niby kto ma odpowiadać, sama przecież prosiłam babcię żeby tak było. A teraz się martwię. I wkurza jak dzieje się to co napisałam powyżej.
Kr. widzi tylko moje złe zachwanie, nie chce się usprawiedliwiać, bo wiem że to wszystko moja wina, ale widocznie nie ejstem miłośnikiem psów, nigdy nie byłam, zawsze chciałąm ale nie byłam. Nie było mi to pisane, dlatego te psy które miałam ni euchoawały się dość długo, kilka tyg. max. I nie wiem ni epotrafię, coś mnie drażni, wkurza... zapach, te łażenie i to że ona nie jest moim psem. Nie byłam z nią od szczeniaka, nie przywiązałam się i nie umiem jej kochać tak jak kocha ją Kr. Może przesadzam, ale czasami czuję, ze gdyby miał wybierać to szybciej zrezygnowałby ze mnie, niż z psa- a to mnie boli, szczególnie że związek jego mamy z jakimś facetem rozpadł się raczej z tego powodu. Z pewnościął gdyby pies nadal przyejżdzałby do mnie to bym szału dostała i na pewno byśmy już nie byli razem, bo nie wiem co on by z nią zrobił ale na pewno by się jej nie pozbył. Zresztą nie chce mi się pisać, bo już to przerabiałam.
Płakać mi się jedynie chce i... i już nic poza tym. Powinnam podejśc, pocałować go i starać się jak tylko mogę zaakceptować psa, to chyba prawie jak dziecko adoptowane - chyba się nie pozbędzie- czekać aż umrze??? niby ma 12 lat a nie widać tego, bawi się jak szczeniak i ma jeszcze bardzo dużo siły i witalności. Teraz zachorowała przez kleszcza i wydał 200 na zastrzyki, a ja nawet nie mam co liczyć na jakiś prezent. Już nawet wymusiłam, że tyle co wydaje na fajki ma na mni ewydawać czyli powiedzmy jakiś prezent za 30-60 zł. Może być kino, restauracja itp. ale raz... w sumie to nie pamiętam co mi dał, bo częśc to były tabletki,a reszta? nie wiem,
NIe wiem czego chce ciągle coś jest nie tak i zapewne to siedzi we mnie, nie wiem, nie znam się nie wiem nie rozumiem. Szukam chyb adziury w całym, ale... kurde, chce zeby zaczął myśleć. Ja wiem myśli myśli... robi, poświęca itd. Ale chciałabym aby to było treż na innej płaszczyźnie. Nie che wszystkiego załatwiać, martwić się o kase itd. Chche żeby nałożył w końcu spodnie i żebym to ja czuła, że gdyby coś się działo to mi pomoże, a poki co jest tak, że ja musze pomagać. no nic dupa gorszy dzien i tyle.
swieta porzeszły i nic wiecej- wesele chyba 27.06.15, ale sama nie wiem co dalej