przygotowania do sylwka
1. wypiłam w pracy szampana...
zmuliło bo potem był tort
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 |
03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
1. wypiłam w pracy szampana...
zmuliło bo potem był tort
siedzę w pracy.. jak zawsze zresztą... mamy dużo robotya ja juz wymiekam, zerwę się o 14 i też będzie dobrze....
pogoda jest za śliczna żeby w papierach siedzieć a przyda i sie troche ruchu bo po wczorajszej "kobiecej chorobie" to chyba moj chłopak zasłuzył na więcej czasu i uwagi
ale się z nim podarłam myslałam, że faktycznie wyjdzie
a co ja niby mogłam zrobic??? napiecie i tyle
najgorsze, że faceci tego nie umią pojąc i myślą że jak juz przychodzi ten dzien to dla nas radość bo możemy się wyrzyc zasłaniając npm.
ja to nawet myslałam że mnie to minie ale jednak nie... mam yo co miesiąc i na szczęście mój luby wybacza mi za każdym razem
poczucie winy tez jakieś mam ale czy to ważnę??? ważne, że mu staram sie to wynagradzać....
kocham go..
tylko zawsze sie zastanawiam czy za 20 lat też tak będzie....
niech ktoś mi powie że to nie aniołek....
może jestem infantylna ale ona jest dla mnie najpiękniejszą kobieta na świecie
pierwszy raz od 1,5 miesiąca mam w pracy zapier... ale dobrze mi z tym bo przynajmniej się nie nudzę.
jest miło
dziekuje wszystkim za życzenia.
święta miałam prawie spokojne... tylko wczoraj jakos tak nie po bożemu wyszło..
zajechałam z"rodzinką" do warszawki do mojej siostry, w końcu zobaczyłam swoja siostrzenicę... jest śliczna ma 4 miechy i nie płacze, wszyscy brali ja na rączki i nosili, ale ulała się oczywiście na mnie...2 razy....
poza tym było dobrze czego sie nie spodziewałam, bo byłam z nią mocno skłócona ale nie było źle, wręcz przeciwnie była miła i nie poruszała drażliwych tematów, troszkę wypiłam za zdrowie maleństwa potem powoli mieliśmy wracać do domu ale jeszcze do mojego o.chrzestnego zajrzeliśmy i tak do 23" piliśmy
musieliśmy wracać tylko dlatego tak wcześnie bo dziś do pracy trzeba było... do łóżka doczłapałam sie o północy.
było dobrze
nie żałuję
a tak poza tym to się zastanawiam kim jak chcę być i czy będę tym kimś
powoli zdaję sobie sprawę że gubie gdzieś moje dziecinne marzenia, teraz myśle o pracy w jakimś urzędzie bo to stabilne, poważne i nudne...ble...
a gdzie mój bar... moja restełracja czy własny sklep z pamiątkami... nic juz nie wiem.
a jeszcze kilka miesięcy temu potrafiłam spełniać swoje marzenia... pracowałam jako barmanka a nawet przez chwilę byłam zbuntowanym aniołem. kiedyś był taki serial i podobało mi sie to, że ma taki słodki fartuszek, sprząta i kręci się wokół bogatch ludzi.
w końcu się zebrałam i znalazłam pracę w **** hotelu, było świetnie, miałam swój uniform, sprzątałam, dostawałam napiwki, widziałam obrzydliwie bogatych ludzi.... i nieważne było że płakałam... nie mogłam chodzić itd. ... ważne było to że to była moja wymarzona(na chwilę) praca. po miesiącu nic już nie bolało a praca sprawiała przyjemność...
jeśli chcesz to można wszystko... można samemu spełniać marzenia
tylko, że ja nie wiem jak odnaleść tą drogę po której kiedyś tak łatwo się chodziło
powodzenia wszystkim
Dziś wigilia a ja w pracy, co prawda krócej, ale jakos tak dziwnie. Co roku o tej porze krzątałam sie po kuchni i jakos ten czas leciał do wieczora.
Ta wigilia bedzie inna niż wszystkie. Będzie bez siostry(trochę mnie to cieszy), bo założyła rodzinę i siedzi w warszawce, no i bez mamy, która wyjecheła wczoraj za granicę. Ale nie będzie źle, idziemy do rodziny mojego chłopaka. Pewnie bedzie miło, może choć w tym roku będzie bez kłótni, bo taka tradycja jest, że kłótnia w wigilię to podstawa, w sumie nie umiem tego nazwać tradycją, ale... czasem sie bardzo staram ale czuje, że każdy ma do mnie o coś pretensję.
Sama juz nie wiem co pisać...
Życzę Wszystkim Spokojnych Świąt... wybaczenia wszystkich przykrości, zadowalenia z rodziny i przyjaciół, spełnienia marzeń, nawet tych, o których boicie się pomyśleć.
Wesołych Swiąt ! !
cz1
-A co pan tak siedzi po ciemku panie Lucjanie?-spytała nawa stażystak wchodząc do pokoju jednego z mieszkańców.
-A wie pani ślepemu to nie przeszkadza.
-Oj przepraszam... nie wiedziałam-powiedziała zakłopotana.
-Nic nie szkodzi, przyzwyczaiłem się... .
-Przepraszam tak mi głupio, powinnam wiedzieć.... A jak się pan czuje? Nic nie trzeba pomóc ?
-Proszę wybaczyć, ale ze wszystkim doskonale radzę sobie sam, przez lata można się tego nauczyć. Nawet jak się masturbuję to wiem gdzie trafić żeby panie sprzątające nie miały dodatkowej pracy.
Stażystke zamurowało, nie wiedziała co ma zrobić, a tym bardziej jak skomentować wypowiedź pana Lucjana.
-Pani sie nie boi... nie robię tego przy ludziach.
-Nie , nie boję się- odpowiedziała speszona.
-Drży pani głos.
-Wydaje się panu.
-Jak żyję tak wystraszonego maleństwa nie słyszałem. Pani naprawde się nie martwi o nic, nie będę pani podrywał, ani molestował, bo niby jakie szanse ma stary, niewidomy mężczyzna przy pięknej , młodej panience.
-Dziękuje za komplement, ale aż tak piękna nie jestem.
-Jest pani-ciągnął dalej- nikt o tak anielskim głosie nie może mieć brzydkiej duszy i ciała.
-Potrzebuje pan czegoś?- zapytała nerwowo.
-Może trochę ciepła, dotyku delikatnych dłoni.. sam nie wiem, a co panienka może mi dać?
-No wie pan?!! Chodziło mi o kaczkę czy coś..., a pan o tkich świństwach!
-Przepraszam to był nietakt z mojej strony, jak mogłem urazić damę. Prosze przyjąć moje przeprosiny.
-Nic się nie stało, to chce pan coś?- niechętnie rzuciła
-To panienka powie jak się nazywa, a ja powiem czego chcę.
-Anka
-To ja prosze żeby się Ania na mnie nie gniewała dobrze?
-Co?! Nie rozumiem.
-Może panienka już iść... i niech sie nie gniewa-dodał z uroczym uśmiechem za, którym kryło się coś więcej niż zwykła uprzejmość.
-Dowidzenia-powiedziała zdenerwowana stażystka.
-Dozobaczenia.
To był jej pierwszy dzień i od razu taka porażka. Wiedziała, że nie będzie to łatwa praca, ale czuła, że jest do tego stworzona. We krwi miała pomaganie inny, oddawanie całej siebie. Po nieudanym związku całkowicie oddała się pracy. Długo szukała odpowiedniego miejsca dla siebie i gdy, w końcu je znalazła okazało się, że nie poradzi sobie z tą poprzeczką, którą tak wysoko sobie postawiła.
Lekko zakłopotana po zaistniałej stytuacji postanowiła wrócic do pokoju pracowników. Otworzyła drzwi i usiadła na krześle przy szklance niedopitej rano kawy. Nie było nikogo. Siedziała w zamyśleniu kilka minut, gdy nagle pomyślała, że "nie! nie będzie jej jakiś stary cap obrażał, to że jest nowa wcale nie oznacza, że można jej ubliżać. Tak ! pojdę i mu powiem co o nim myślę i jak powinien się do mnie zwracać, no może nie był, aż taki okropny, ale... ale to niedopuszczalne,żeby mieć takie podejście do pracowników, pójde i mu wygarnę...". Juz wsytała i miała iść gdy w drzwiach stanęły dwie pracownice
-I co zapoznałaś sie trochę z mieszkańcami?-spytały
-Powiedzmy.
-A co się stało? Masz taką minę jakby cię koń kopną.
-Może lepiej by było żeby to był koń...
-Nie mów, że zaszłaś do pana Lucka? Przeciez mówiłyśmy ci,że to trudny mieszkaniec.
-No trudno sama sobie jestem winna.
-Więc poszłaś? I co mówił? Na co tym razem jest chory?
-Na nic, wyglądał normalnie.
-To o co chodzi?
-Mówił o takich dziwnych rzeczach..
-To znaczy?
-No.. był niemiły, mówił, że lubi się masturbować, ale żebym się nie bała bo przy mnie tego nie zrobi.. oj było tego trochę, nie chcę mówic o tym szczegółowo, ale nie wiem... może niewidomi ludzie mają taki szczery stosunek do świata.
-Niewidomy... zabawianie się?!- pracownice wybuchnęły śmiechem- No teraz to przeszedł sam siebie-mówiły nie mogąc powstrzymać śmiech.
- Odkąd 2 lata temu przyszedł Heniek złota rączka to z nikogo takich jaj nie zrobił- powiedziała jedna.
-Jak to? To pan Lucjan nie jest niewidomy?
-Nigdy w życiu nie był- mówiły juz przez łzy.
-A co jeszcze dodał? Może powiedział, że jesteś jego zaginionym dzieckiem.
-Albo żebyś umyła mu przyrodzenie, bo sam się boi siły swoich dłoni- dodała druga.
-Panie się śmieją, a ja wyszłam na jakąś idiotkę.
-Nie przejmuj się, pan Lucek robi taki chrzest bojowy dla każdego noweg pracownika. Wiele razy obiecywał, że juz nie będzie, ale nie może się powstrzymać. Ludzie w starszym wieku muszą mieć jakieś zajęcie, czasem dziwaczeją, ale to nic szkodliwego, trzeba sie przyzwyczaić.
-Przeciez nie ukarzemy człowieka tylko dlatego, że ma bujne poczucie humoru-dodała ciągle się śmiejąc jedna z pań.
-No tak.. rozumiem-mówiła Anka- ale to takie nieludzkie teraz przez miesiąc wszyscy będą o tym mówić, panie też mogłyby się powstrzymać od śmiechu chociaż w mojej obecności.
-Przepraszamy, ale to się udało panu Luckowi, a mówic o tym będą pewnie nie przez miesiąc, a dłużej. Pana Heńka to jeszcze wspominamy.
-A co sie stało?-spytała Ania z nadzieją, że wybryk pana Lucjana w stosunku do majstra był gorszy i utkwi bardziej w pamięci niz to co zrobił jej.
-Z czasem sie wszystkiego dowiesz.
-O ile zechcesz zostać?- dodała druga.
-A czemu mam odejść?
-Wiele osób nie daje sobie rady z tą pracą i juz nawet nie chodzi o pana Lucka bo on tylko jedną tak przestrzaszył, że zrezygnowała.
A co ze mną?
-Nic, wszystko zależy od ciebie.
cdn
siedzę w pracy... czas mija szybciej niż myślę choc ciągnie się niemiłosiernie.
Dzień za dniem mijają jakby je anioł leniwie ręką przeganiał. mój kochany jest wpracy... rzadziej się teraz widujemy a mimo to kocham go jeszcze bardziej i jeszcze mocniej tęsknię... rozłąka nawet krótka czyni cuda szczególnie gdy ludzie sie kochają
U mnie mroźny dzień bez śniegu, czasami zerkam przez okno z nadzieje, że zaraz zacznie sie sypać z nieba drobny śnieg... czas mija... śniegu brak. Nieubłaganie zbliża się sobota. Boje się bo to będzie ciężki dzień. Najprawdopodobniej wstane rano i sie zacznie. Wszystko zależne jest od mojego ukochanego czy będzie pracował, czy też nie. Jeśli tak to mama wiezie nas do babci i tam z siostrą będziemy sprzątać i ubierać choinkę.. babcia pewnie ne zechce, zawsze uważa że to niepotrzebne, a po co.. itd. Potem na zakupy, pakowanie prezentów, pomoc przyszłej teściowej..mamusi i pożegnanie mamy mojej, bo na święta jedzie do Niemiec do swojego nowego mężczyzny. Nie powiem będzie inaczej, ale z drugiej strony to nie aż tak źle. Lubię tego Pana a i mama od nas odpocznie.
Chciałabym żeby aniołki opiekowały sie moja rodziną zawsze i tuliły skrzydłami szczególnie w tych najtrudniejszych dniach.
To bylo okropne. Wigilis w pracy i nie tylko. Dzień zaczął sie tradycyjnie od kawki i ciasteczek, a potem do pracy... po paru godz. śniadanie-bylo bardzo obfite. A potem przyszedł posterunkowy i przyniosł tort bo miał imieniny... ale sie objadłam. I to mi wystarczzylo aż aż ale szefowa zrobiła wigilie dla szych i po ich wigilii mialyśmy z dziewczynami sprzątać a że sporo zostało to i mysobie poucztowałyśmy.. Jak Boga kocham nic już do końca dnia nie tknęłam...
A dziś kolejna wigilia i jutro jeszcze jedna.... Myślę, że tego nie przeżyję , juz mnie brzuch boli, jade na zielonej herbacie i nie wiem jak to się skończy
Chyba znów zaczynam być szczęsliwa. Mój chłopak zmienił prace i chodzi mniej zestresowany, co prawda widzimy się rzadziej ale wole to niż jego męczenie sie przy poprzedniej pracy.
Jak po okresie próbnym dostanie umiowę o prace to bedziemy mogli wziąć kredty na mały słodki domek. Bardzo go kocham i nie wiem jak mogłam mysleć o tym fiucie z włodawki...
Wierzę swięcie, że nam musi się udać.
I wcale nie jest źle.
Idą święta a ja mam dużo na głowie. Nie mam pojęcia jakie zrobić prezenty. W tamtym roku wywaliłam kilka dobrych stów a w tym postanowiłam, że będzie skromnie... ta... tylko co kupić. A mam tak najbidniej 10 osób obdarować.
Poza tym humor zaczą mi się poprawiać i wcale nie jest źle...
"-Powiedz mi Noah co najbardziej utkwiło ci w pamięci z tych wakacji?
-Wszystko.
-A coś szczególnie?
-Nie-odparł
-Nic nie pamiętasz?
-Nie, nie o to chodzi- odparł po chwili cicho, z powagą.- Opacznie mnie zrozumiałaś. Ja naprawdę pamiętam wszystko. Pamietam każdą wspólnie spędzone chwilę.A w każdej z nich było coś wspaniałego. Nie potrafię wybrać żadnej z nich i powiedzieć: ta znaczyła więcej niz pozostałe. Całe te wakacje były doskonałe, każdy powinien przeżyć w swoim życiu takie lato. Jak mógłbym faworyzować któreś wspomnienie."
PAMIĘTNIK NIHOLAS SPARKS
Niepotrafiłabym chyba żyć
bez tego uczucia tęsknoty
i wiecznego czekania.
Bo czasami kocha się za nic
i za wszystko.
no no humorek mi sie poprawia wyszło słoneczko i jest nawet znośnie, co prawda nie wiem jak tam z mrozem ale jak wyjdę z roboty to sprawdzę, no chyba, że mnie pogonią po jakieś papiery...
troche ruchawo sie zrobiło, przyszła jakaś baba bluzki sprzedawać, a zaraz ma biskup na wizyte wpaść...
wyobrażam sobie jak to będzie, wejdzie czarny gość a my będziemy musieli wstać i stać i stać i stac... aż on sobie pójdzie. mam nadzieje, że będzie tylko chwilę bo mi d... do krzesła przyrosła
śnieg spadł...! ! !
fajnie co???
ta jasne tyle go napadało, że chyba dupą po asfalcie będę śmigać, a miałam taką ochotę na wytarzanie się w śniegu
trudno mój chłop będzie musiał się napocić żeby wmówić mi że jest piękna zima( żeby mi smutno nie bylo).
wybacz nie wiem jak Cię znaleść....
Wiersze zawsze będą dobre jeśli będą zawierały cząstkę autora...
Pisz bo nic nie będzie szczerszego od tego co wypłynie z twego serca
Wzięłam taki tytuł bo nikt nie wchodzi na wiersze, to wydaje sie takie nudne... a jednak rusza człowekiem coś co ma w sobie cząstkę
Dwadzieścia poematów o miłości i jedna pieśń rozpaczy - 20
Neruda Pablo
Mogę pisać wiersze najsmutniejsze tej nocy.
Pisać na przykład: "Ta noc rozgwieżdżona,
i drgają błękitne gwiazdy w oddali".
Nocny wiatr krąży po niebie i śpiewa.
Mogę pisać wiersze najsmutniejsze tej nocy.
Kochałem ją i czasami ona też mnie kochała.
W takie noce jak ta miałem ją w ramionach.
Całowałem ją tyle razy pod niebem bezkresnym.
Ona mnie kochała, czasami ja ją też kochałem.
Jakże nie było kochać jej wielkich zapatrzonych oczu .
Mogę pisać wiersze najsmutniejsze tej nocy.
Myśleć, że jej nie mam. Żałować, że ją straciłem.
Słuchać nocy ogromnej, jeszcze ogromniejszej bez niej.
A wiersz spada na duszę jak na łąkę rosa.
Cóż, moja miłość nie mogła zatrzymać jej.
Noc jest rozgwieżdżona, a ona nie jest ze mną.
To wszystko. Daleko ktoś śpiewa. Gdzieś daleko.
Moja dusza nie może się pogodzić z tym, że ją straciłem.
Jakby dla przybliżenia jej, mój wzrok jej szuka.
Moje serce jej szuka, a ona nie jest ze mną.
Ta sama noc jak przedtem bieli te same drzewa.
My, ci jak wtedy, już nie jesteśmy ci sami.
Już jej nie kocham, to pewne, ale jakże ją kochałem.
Mój głos szukał wiatru, aby dotknąć jej słuchu.
Z innym. Będzie z innym. Jak przed moimi pocałunkami.
Jej głos, jej jasne ciało. Ich oczy bezkresne.
Już jej nie kocham, to pewne, ale być może ją kocham.
Tak krótka jest miłość, a tak długie jest zapominanie.
Że w takie noce jak ta miałem ją w swoich ramionach,
moja dusza nie może się pogodzić z tym, że ją straciłem.
Chociaż to byłby ostatni ból, jaki mi sprawia,
i to są ostatnie wiersze, jakie z nim piszę.
Pamiętnik Nicholasa Sparksa:
Jedna z najpiękniejszych powieści o miłości...
Kocham ją... jest w niej coś za czym się tęskni i coś w co sie skrycie wierzy. Nie polecam jej nieszczęśliwie zakochanym, bo sprawia, że można uwierzyć we wszystko.
Ale jest dobra.
Nawet jeżeli ktoś ją czytał to podkreślam, że to subiektywna ocena i możecie sie nie zgadzać