już po....
dziekuje wszystkim za życzenia.
święta miałam prawie spokojne... tylko wczoraj jakos tak nie po bożemu wyszło..
zajechałam z"rodzinką" do warszawki do mojej siostry, w końcu zobaczyłam swoja siostrzenicę... jest śliczna ma 4 miechy i nie płacze, wszyscy brali ja na rączki i nosili, ale ulała się oczywiście na mnie...2 razy....
poza tym było dobrze czego sie nie spodziewałam, bo byłam z nią mocno skłócona ale nie było źle, wręcz przeciwnie była miła i nie poruszała drażliwych tematów, troszkę wypiłam za zdrowie maleństwa potem powoli mieliśmy wracać do domu ale jeszcze do mojego o.chrzestnego zajrzeliśmy i tak do 23" piliśmy
musieliśmy wracać tylko dlatego tak wcześnie bo dziś do pracy trzeba było... do łóżka doczłapałam sie o północy.
było dobrze
nie żałuję
a tak poza tym to się zastanawiam kim jak chcę być i czy będę tym kimś
powoli zdaję sobie sprawę że gubie gdzieś moje dziecinne marzenia, teraz myśle o pracy w jakimś urzędzie bo to stabilne, poważne i nudne...ble...
a gdzie mój bar... moja restełracja czy własny sklep z pamiątkami... nic juz nie wiem.
a jeszcze kilka miesięcy temu potrafiłam spełniać swoje marzenia... pracowałam jako barmanka a nawet przez chwilę byłam zbuntowanym aniołem. kiedyś był taki serial i podobało mi sie to, że ma taki słodki fartuszek, sprząta i kręci się wokół bogatch ludzi.
w końcu się zebrałam i znalazłam pracę w **** hotelu, było świetnie, miałam swój uniform, sprzątałam, dostawałam napiwki, widziałam obrzydliwie bogatych ludzi.... i nieważne było że płakałam... nie mogłam chodzić itd. ... ważne było to że to była moja wymarzona(na chwilę) praca. po miesiącu nic już nie bolało a praca sprawiała przyjemność...
jeśli chcesz to można wszystko... można samemu spełniać marzenia
tylko, że ja nie wiem jak odnaleść tą drogę po której kiedyś tak łatwo się chodziło
powodzenia wszystkim
Dodaj komentarz