......
minął czar o ex.. "musi" mijać o madzi... na dniach zostanie ojcem.. mam pecha jak nic... i mija czar mojego związku..
mój ptyś ma gdzieś moje prośby, nic nie jest jak na początku... kiedys jak byłam chora potrafił kilkaset km przejechać by być ze mną... wczoraj jak "umierałam" mając dzień wolny poświęcił mi może 5 min.... może mniej, na dodatek na koniec dnia zamast być, wolał napić się z moją rodziną... wrócił po północy...powiedziałam że nie życzę sobie żeby pił, i że pić nie będzie-pomijam fakt rozmów o przeszłości i problemów jakie były z alkoholem- dziś ryja znów umoczył.. łaskawie powiedziałam żeby po imprezie posprzątał, bo nie życzę sobie żeby rano babcia sprzątała to ch... wziął przyniósł tackę- 1/10 roboty- i położył się spać twierdząc że sprzątną... nie mam ochoty kłaść się koło niego... nie mam ochoty w takich chwilach z nim być... na nic niemam ochoty... moje życie się przesrywa, a ja wierzę że będzie lepiej!
w robocie sie poprawiło.. i tak chyba na zmianę jak w domu ok, to w pracy chujnia, a jak w pracy miodzio to na chacie popier...
za słaba jestem na poważne decyzje!