powroty i rozstania
zawitałam na chwile i nie wiem co się dzieję....
mój świat niby sie nie zmienił, a zmienił sie bardzo.... ptyś wygrał sprawy w sadach i możemy powaznie zacząc myslec o wzięciu kredytu na dom.... i budowaniu... tylko że... no właśnie jak tu może byc aż tak kolorowo... bez szans....
problem wraca jak zły sen.. ex... nie czekam na niego może nawet sobie juz wszystko poukładałam ale wystarczy że pomyślę o ślubie i już zaczynam mieć wątpliwości.. niby wiem że bedzie ok, ale bardziej czuje ze robie to z rozsądku niz z miłości.. przeraża mnie to bardzo bo nie takiego zycia dla siebie marzyłam.... co gorsza jak chciąłam miec dzieci tak teraz byłaby to chyba dla mnie kara boska.... nie chce dzieci! może kiedys zaadoptować... ale to może... i może kiedyś... w dodatku w robocie szef tak slicznie zaczepia... można się pokusic o molestowanie, i tu nastepny problem.. nakręcam się .. zaczynam myślec o nim i fantazjować...
i niby cały mój piękny poukładany swiat nie ma wogóle senseu.... nie wiem czy chce spedzic życie z facetem, z którym jestem, nie wiem czy to wszystko tak planowane w głowie ma sens... co prawda znam odpowiedź na wszystkie zadawane sobie pytania... tylko niestety nie wiem jaki bedize tego skutek
jak to mówią o ludziach...... człowiek wie czego chce, ale nie wie czego potrzebuje....
całym sercem chce wierzyc i troche wierzę że Pan B. wybrał dla mnie najlepsza drogę.... liczę sie z tym... liczę sie ze wszystkimi konsekwencjami moich czynów..... a może było by inaczej...może z ex byłaby bardziej szczęśliwsza.... może mniej... może bym spróbowała z nim byc i nic by nie wyszło.... kurcze!!!!!!!!! dlaczego te zycie takie dziwaczne.... poza tym wszystko cudownie i spaniale... kocham życie, kocham pracę... kocham miejsce w którym przyszło mi żyć tylko bardzo boje sie przeszłości....