wrócił romeo właściwie przyjechał na kilka dni... około 10 lat nie rozmawialiśmy... nie pokłócilismy się .. podst. się skończyła i każdy w inna str.
przyjechał i przyszedł do mnie.. ptyś był ale nie słyszał nic.... awantura była -lekka- na wieczór na 15 min. się umówiliśmy.. ptys dał mi 30.. a niech...i z zegarkiem w ręku odliczył... nawet nie pogadałam z moim romeo ale było ok
nastepnego dnia przyjechał ptyś był w pracy.. ale rodzinka widziała.. pogadali bo sie znają od dawna... i pojechaliśmy w las... gadaliśmy długo i oczywiście było co miało być .... pocałowalismy się... on ma laskę tylko na tyle ma odwagi żeby ją zostawić... pewnie że zostawi bo nie widzi przyszłości, nie chce męczyć jej ani siebie... zaraz on jedzie a ja znów zostaje niedopieszczona....kurestwo robię wszystkim dookoła a szczególnie dla ptysia... sucz ze mnie.... czekam jeszcze na koklecika.. nie wiem gdzie jest ale muszę go znaleść kocham go.. nic mu nie powiem chce go zobaczyć.... przestałam wierzyć w szczęśliwą i prawdziwa miłość... tu wszyscy zdradzają... nie ma wierności, miłości ani nadziei na normalne zycie... zawsze jest niespełnienie rozczarowanie i żal...
pieprzony XXI w. postęp i cywilizacja.... burdel i kurestwo, tyle co słyszę dookoła o kurwieniu się- na wsi- zdradach, rogach i innych nie umiem uwierzyć w czystość ludzkich serc.. tego nie ma!
tesknie za madzią, za koklecikiem, a za chwilę zacznę za romeem.