• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Rozkminy o życiu i snach

pstro

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Kategorie postów

  • Nowa Kategoria (1)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Sierpień 2021
  • Styczeń 2021
  • Październik 2016
  • Maj 2016
  • Marzec 2015
  • Styczeń 2015
  • Kwiecień 2014
  • Marzec 2014
  • Luty 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Marzec 2011
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2009
  • Lipiec 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007

Archiwum 27 stycznia 2012


jeszcze gorzej...

Coś takiego zdarza się tylko u mnie. Zaszłam pogadać o tym co s pracy z nową szefową (jest ok., ale i tak robi pod dyktando tamtej) powiedział, że to dużo, że liczę na pomocy itd. Powiedziała, że oczywiście dostanę pomocy. Więc jest mi o tyle lżej że jakby coś to zgłaszałam, że to dużo. Mimo to w pracy nie jest ok., znów robią się „grupki”, a przynajmniej nikt sobie nie ufa. Niektóre strącone są w przepaść, niektóre obrastają w piórka, ale dziś nie o tym…

W nocy spakowałam Ptysia- rozstaliśmy się. Co prawda rozstawaliśmy się milion razy i nie wiem czy te rozstanie jest ostateczne.

Mam akurat „napięcie” fakt przyszłam z roboty i zamiast pomóc mu z obiadem pożarliśmy się… ja wyszłam ochłonąć on skończył gotować. Byłam już w lokalu, przyniósł mi obiad… i byłoby ok., gdyby nie powiedział, że kumpel dzwonił żeby robił za kierowcę . Wrócić miał najpóźniej o 1. Zarzekał się że nic nie będzie pił bo przecież jest kierowca , a jak będzie miał wypić to zadzwoni i powie. Widział, że byłam niezadowolona, chciałam  spędzić z nim wieczór, ciągle jest w trasie a jak ma wolne to wybiera kumpli… już mi narosło, szczególnie że jeszcze nosiło mnie po robocie- wszystko naraz.  

Obudziłam się o po 1 w nocy nie było go, ale myślę że dojedzie zaraz. O 1,45 zaczęłam dzwonić. Non stop z przerwami na  napisanie esa.. Dzwoniłam przez 40 min. non stop. Zadzwoniłam do jego brata, czasem jak się napił zostawał tam, ale nie było go. Po chwili zadzwoniła jego mama ja już ryczałam, oczywiście stoi po mojej stronie- nie wiem co będzie, na pewno mu dziś nagada, tylko, że to nic nie daje. Po chwili znów dzwonię do niego- zajęte, rozmawiał z mamą( od niej odebrał), gdy po chwili zadzwoniłam usłyszałam jeden wielki bełkot. Na pytanie dlaczego nie odebrał powiedział że rozmawiał z matką, ja- przez 40 min?, a on że tak!  Po chwili wlazł z puszką piwa śmierdzący i ohydny. Ja już go pakowałam. Miesiąc temu zrobił mi to samo (może gorsze) i zarzekał się że nigdy więcej, że mu zależy, że pokaże że może nie pic, że jak zrobimy sobie przerwę to będzie już koniec. Wpadałam w szał, wyżyłam się na nim i to chyba dobrze jakbym miała coś ciężkiego to pewnie by dostał tak to tylko liście- pierwszy raz coś takiego mi się stało.

Mam dość. Przeżyłam koszmar w dzieciństwie, modliłam się chociaż o jeden dzień spokoju. U niego tez nie było kolorowo- może i gorzej i nie umiem sobie z tym radzić. Nienawidzę go takim. W tym momencie znikam, pojawia się jakiś potwór, który chce wyładować agresję, które tyle lat siedziała w środku. Nie mogę pozwolić na takie życie.  Nie chcę tego, dlatego tak obsesyjnie nie chcę dopuścić żeby był w tym stanie. A od tamte rozmowy kiedy miał mi pokazać bez piwa wytrzymał 1 dzień, potem „a piat” od nowa. Ale nie złościłam się 1,2 czy 3 piwa to jeszcze wytrzymam , ale wczoraj… już nie…

27 stycznia 2012   Komentarze (1)
Blogi