15,09- 23:34
Już prawie noc... północ, a po północy nic dobrego nie może się zdarzyć. Nie ważne. Dziś chciałam coś innego, coś co jest dla mnie trudne, jeszcze nie do ogarnięcia. Dostałam od pika książkę... powiedzmy poradnik. Prawie pokonana, ale bedę musiała jeszcze ze 2 razy przeczytac żeby ją choć trochę zrozumieć. Tak "kadłubka" zwykły człowiek nie zrozumie... niesamowite. Niesamowite ile można mieć życia by żyć. Czytałam zdanie po zdaniu.. wracałam, czytałam raz jeszcze i mimo, że jest napisana językiem najprostszym jaki w tej tematyce istnieje to mimo wszystko jest to trudne. NIe wiem nawet jak opisać to co czułam czytając ją. Nie jestem taka... zapewne nie bedę. Życie z boku jest takie proste, łatwe i przyjemne. Przeklnięcie na szefa, współpracowników, kolejny wkurw na dzieci, psa czy kota... bo zupa była za słona. A życie przepływ między palcami. Chciałabym dać wszystko. A nawet wszystko to za mało. Egoista ! Pieprzony egoista ze mnie! ! Tyle czasu po zranieniach uczyłam się być inna, powiedzmy gruboskórna, nie bać się mieć własne zdanie i odpyskować jak trzeba obcym ludziom. Dziś jakbym dostyała w twarz... zmarnowany czas... Mam nadzieję że pika kiedyś usiądzie ze mną i mi opowie... powie co i jak. Nigdy nie bedę jak ania, nie sprawdzę, nie będę pilnować. Czasem wydaje mi się żałosne że pytam pika o to... co niby ja wiem.. co mogę.... nic... Nie wiem na ile ja mu jestem potrzebna wiem na ile on mi. Bez niego to nie bedzie to samo. Chce żeby był.. zawsze.
Trzeba puścic coś Sparksa... najgorzej, że nie che przewracać płyt i szukać tych od pika. Zostaje "Pamiętnik", chyba ze trafie coś jeszcze. Dobranoc