wszystko jedno
dni mi mijaja jakoś tak szybko i wolno jednocześnie... nie umiem sie wyspać i odpocząć, dziwnie! mama dzwoniła.. jakoś tak normalnie było choc nie chciało mi sie rozmawiać
babcia chyba nie chce zebysmy się budowali na tej działce koło niej.... mówi żeby u niej na placu sie postawić (fakt ma duży i wszystko jest staw, garaże stodoły... no wszystko) sęk w tym ze przeciez jak tam postawię dom to wszystko będzie moje i rodzeństw może być niezadowolone, a jak sobie jeszcze zażyczą że będą przyjeżdżać tu na wakacje bo to przecież wspólne to całkiem mi się odechciewa... może babcia nie chce byc sama.. nie wiem ale z drugiej strony nie chcę jej się na głowę zwalać z całą swoja rodziną
a co do placu to nawet nie wiem jak zacząć.. nic nie wiem kompletnie nic! załamuję się wszystkim! mam juz jakieś koszmary, kłoce się z ptysiem bo boję się że jak weźmiemy kredyt to zaczniemy budować aż w końcu zabraknie kasy i staniemy w miejscu z niczym!
czasem cięzko mi bo nie mam wsparcia w najblizsych a w tych co mam to nie chcę ich obciążać swoją osoba
do jasnej ciasnej wiem że jestem mloda i wszystko przede mną ale nie mogę znieść tego że siedzę bezczynnie
ale dobra, nie jest źle! świeci słonko ludzie maja większe tragedie a u mnie przeciez jet ok!
pozdr.