sen dziadka
śnił mi sie dziadek...że żył... przyszła do niego Nadzieja jego siostra żeby odczarował jakieś pieniądze... robił cos z kartami.. przekładał je itd... potem polozył na trawie, na wierzchu był król pik ale ta katra sama zeszła i schowała się w talię potem na wierzchu był król kier i zrobił to samo potem się odwrociłam ale niby miał tak zrobić jeszcze król karo i na koniec na wierzch wskoczył znów król pik... pogoda była ładna, dziadek zdrowy i uśmiechnięty był tylko wiatr... nie wiem co to znaczy długo o tym myślę...
rodzina dziadka była właśnie taka znachorska, jego ojciec był wielkim znachorem potem po nim przeją to jego brat ale zmarł kilka lat temu
i ten sen byl właśnie jakby po śmierci brata ale przed śmiercią dziadka... może nie powinnam się przejmować, ale wiem ze dziadek jest przy nas, był przy mnie na egz. i co dziwne nie czułam się sciśnięta tylko spokojna- zdałam rzecz jasna(a przecież 5 razy nic nie wychodzilo) raczej nie proszę go o nic... chyba tylko o to żeby nie przychodził do mnie bo będe się bała... ale dziś przyszedł w jasny piekny dzień jako żywy.. może zebym sie nie bała
tesknie za nim...
pamietam że na mszy stałam z tyłu niewzruszona, nie był mi tak bardzo bliski jak babcia mimo, że spędzałam u nich każde wakacje, ferie i weekendy
i jak tak stałam całą mszę nawet przez siłę nie mogłam uronic łzy...
potem ksiądz powiedział że to był dobry człowiek- czuje to w tym pomieszczeniu- jest taki spokoj... to właśnie znak tego ze jego dusza była dobra... zrobiło mi się ciepło i miło.. potem piewcze zaczęły spiewać.. jedna pieśń... druga... i cos pękło wybuchnęłam płaczem jak dziecko które z łomotem wyłożyło się na asfalcie...
pogrzeb był jeszcze gorszy...
a tam... chyba dzis pojadę na cmentarz.. zobaczę..