karaluchy w brzuchu
szukałam stancji, ale drzwi były zamknięte... potem zadzwonię- to taki niby mój wujek, więc może znajdzie się jakis pokój..
powiedziałam to babci.. wkurzyła sie na mamę że nie może powiedzieć o co jej chodzi tylko pirdoli na prawo i lewo jaka to nieszczęścliwa a mi w twarz nie powie że to przeze mnie...
dodała też żebym sie nie wyglupiała i nie szła na stancję bo ludzie bedą sie śmiuać- oczywiście z niej nie ze mnie!
dzwoniła wczoraj, brat powiedział że nie ma mnie w domu- nie chce z nią rozmawiać wiecznie jakieś pretensje.. do niego tez bo nie mogła się dodzwonić, bo on dzwonił w sprawie stancji- zaczyna studia i z kumplami szukają chaty- to niech im nawet zajęło to 15 minut to czemu tak jej żel tych 10 zł, oczywiście awanturę mu zrobiła że dzwoni z domowego... szkoda słów, wypytywała też o piwnicę jak posprzątana, co zrobiliśmy, wynieślismy.... ale nie tak że jak dobrze bo był tam syf tylko a co zostało, pewnie powyrzucaliśmy jej rzeczy tore były nietykalne- a pewnie że ktak nie mam zamiaru 2 razy w roku jej sprzątać
..
ale to jeszcze nie wszystko, nie ufa nam więc kazała zawołać sąsiadke i z nią romawiała na temat tego co sie w domu dzieje, jak schody zrobione itd... myślałam że sie ze wstydu spalę- tak nam nie ufać... gdzie co roku wyjeżdżała i jakos normalnie było
yłam też u gościa co domy stawia mowił że weźmie za postawienie 4,5 tyś :) teraz tylko skąś wziać kasę i zaczyna działać... modle się żeby to sie udało bo aż mnie mdli w tym domu! myśłałam że jak matki nie bedzie to odpoczne i ja i ona, ale jest gorzej.. jej codzienne tel. z pytaniem co się w domu dzieje mnie dobijaja a co niby ma się dziać jaet tak samo....
tak sobie pomyślałam że jak jest się zakochanym to ma sie motylki w brzuchu.. ja jestem tak zestresowana, że czuję jakby wnętrzności wcinały mi karaluchy... niebobrze sie czuje - codziennie...
niech ktoś da mi lepsze dni