kuchnia
może za bardzo to przezywam ale chyba juz umiem to wszystko wytłumaczyc
więc: mama myśli że siedzimy jej na głowie, a przecież cały czas marzy o świętym spokoju... tyle kasy dała na moje wykształcenie więc teraz ja chce jej cos dać- póki mam okazje, postanowiłam ze jak wszystko wyjdzie tak jak ma być to zrobię ta kuchnię, znalazłam meble za 650 zł. kuchnia mała więc powinno być ok zwłaszcza ze kolor pasuje, do tego zedrę tą ochydna tapetę i zrobie miodzi- o ile powtarzam- wszystko pójdzie zgodnie z planem
co do sądzenie mamy na ten temat to myślę, że jak zobaczy nowe meble to zmięknie- zwłaszcza ze przyjedzie ze swoim facetem (a ten jest dla nas wyrozumiały) więc myślę, ze i ona przy nim złagodnieje i nie będzie zła, a zresztą za czym tu tęsknić- za meblami prl-u...
póki co nic innego mnie nie interesuje więc piszę o tym, a co do swojego domu to mam cicha nadzieję ze za sprawą moich dobrych uczynków mama zgodzi sie wziąc na siebie kredyt jak zbraknie nam kasy (oczywiście podam swoje konto zeby mi zabierali, ale wiadomo, ze mama dostanie większą sumę niż ja-ale to tylko wyjście awaryjne, jak nie bedzie nam szło z dokonczeniem budowy)
prosze trzymajcie kciuki zeby mi sie wszystko udało, trzymaliście za prawko i wyszło więc moze i teraz sie uda!