gówno
padam... wogole nie czuje się silna, cały czas siedze i przeliczam ile trzeba cementu.. okien.. jaki dach ile pustaków... licze i licze i juz nie mam sił
co prawda może za bardzo sie rozpędziłam z tym wszystkim bo dopiero za rok cos się zacznie konkretnego dziać choc dla mnie to jest jak za chwile
chciałabym już zacząć robić cos a nie siedzieć na miejscu... chciałabym
ptyś idze na rybki, a ja chyba nie pójdę na te święto co to ma być bo czuje ze tam będzie starocie i co ja taka młódka będę tam robić.. może skokne do babci..
o! a propo babci wczoraj podlewałam jej ogród.. kompostem, a w sumie gnojówką myślałam ze to takie normalne, ale jak przyszło mi się babrać w gównie to szybko zmieniłam zdanie... uświniłam się dobrze... trochę śmierdziałam, ale to nic :) wole to jak gnój wywalać
Rany że tez nie mam oczym pisać....
narka