po chrzcinach... uf! do domu bałam się wracać ale trzeba było.. troche dziwnie...
mama sprzątała kuchnie... spytałam "jak tam" zaczęła mówić o chrzcinach a w pewnym momencie słysze jak płacze... serce mi sie kroiło... płakała przez exsiostre.. przez to wszystko co zrobiła.... dowiedziała sie że jej brat (a mój chrzestny) nie przyjechał nie dlatego,ze z jego kobietą było źle tylko dlatego że moja szanowna nie umiała go zaprosić.. tzn. mama mówiła i zapraszała, ja też ale on oczekiwał że skoro to exs. chrzciny to powinna jakis tel.wykonać zaprosić osobiście powiedzieć co i o której... no cóż... nie każdy jest tak inteligentny zeby wpaść na to żeby zaprosic swoich gości
poza tym mama jeszcze reguluje wydatki jakie były z tym związane
suka wie dobrze że mamie jest ciężko i nawet ani kasy ani dziękuje tylko jeszcze pretensje
teraz jest w domu dziwnie... niby tak samo ale to nie to...
nie będę sie rozpisywać na temat finału mojej exs. ale jest mi wstyd.. obraziła każdego, może tylko nie dostało się starszemu bratu.. no właśbnie strszemu...
z tego co słyszałam to nie rozmuiała dlaczego babcia się cieszyła ze mój chłopak kartofle jej posadził ( teraz by nie wjechał bo ciągle padało...) albo jak mama może mu dać kartę do bankomatu
( gdzie mama zna lepiej rodzine mojego chłopca niż jej męża)
aj dobra szkoda słów... najważniejsze że udało jej sie osiągnąć to co chciała-zepsuc wszystkim nastrój!!!