wyjazd za chlebem
wstawiłam ogłoszenie nt. budowy domu zgłosiło się chyba z 20 firm i wciąż się zgłaszają. Każdy dzień przynosi coraz to nowe rozwiązania. Dziś dosżło jeszcze jedne, najgorsze i najlepsze zarazem. Wyjazd za granicę. Tam gdzie pracuej mama Krystiana, jeżdżac na wózku widł. można zarobić 15 funtów za godz. niby nie tak dużo, ale jednak sporo. Pracuej sie po 12 godz. codziennie max 6 dni. Po przeliczeniu to jakieś 4tyś funtów na nasze cóż... 20tyś. prawie rok mojej pracy , sory nie prawie, tylko rok mojej pracy. Myśleliśmy zeby razem wyjechać, ale jeśli mamy się budować w Polsce, to krystian wyjedzie, a ja bede pracować w urzędzie, że jak już wróci to zanim znajdzie prace, bedziemy mieli z czego żyć. Choć teraz wydaje mi się to smieszne skoro miesiąc pracy to rok mojej, to wystarczy miesiac dłuzej zostać i już... heh wydaej sie to być jakimś absurdem. Zobazymy co wyjdzie. Chciałabym pojechać do wrózki żeby nabrać jakieść pewności czy na pewno to co robimy jest dobre. Ale chyba nie pozostaje nam nic innego. Pomyśleć o tym, że mamy 400tyś oddać dla banku za wzięte 200 z groszem to aż się płakać chce. Mam nadzieje że wszystko sie ułoży, a to dla tego, że teraz w końcu wszystko jest całkiem inaczej...Zaczęłiśmy chodzić do cerkwi i jest nam z tym dobrze, czuć że Bóg jest bliżej w naszym zyciu. Mam nadzieje, że wszystko sie w końcu ułozy. A co najfajniejsze, jeśli tak bedzie, bedzie pieknie.