someone like you
https://www.youtube.com/watch?v=njwvIPJlPN0
Chodzi za mną... Wróciłam z pracy... po dwudziestej pierwszej, usiadałam katując się smutkiem... " I'll find someone like you".. choć nie chcesz bo to nie to samo, ale "I wish nothing but the best for you too". Przesłuchałam jej kilka razy. Szukałam go lecz jego nigdzie nie ma... Zawsze mówił, że boi sie odzywać, żeby czasem mój nie zrobił mi awantury... Czekałam. Przesluchalam ten kawalek jeszcze kilka razy, nie wytrzymałam musiałm napisać. Skrobnęłam jakies głupoty... potem sporostowałam, że nie o tym... że myślę... i w sumie tylko tyle. Nie minęła minuta od wyslania opezwał się na gg. Jakby czekał na mnie. Pisaliśmy długo... usłyszeć to... o Boże... widziec te wielokropki i wiedzieć że pod nimi jest "kocham, tęsknię, chciałbym..." Niedokończone zdania nigdy nie dawały mi tyle emocji. Można było płakać.... z tą różnicą ze nie placzę /chyba że ze szczęścia lub śmiechu/ Zakończyliśmy pisanie z milionem pa pa pa pa ze śmiechem, z najlepszym humorem jaki się trafił od ostatnich tygodni. Widzałam, że cos jeszcze pisał, ale przestał... wpatrzyłam się czekając na coś jeszcze i w tym momencie niemal spadałam z krzesła, bo rozległ się dzwonek tel.... ten ustawiony na niego, ten który jak słyszę sprawia że mam motylki w brzuchu i gotowa jestem przez ogień przejśc żeby odebrać tel. Rozmawialiśmy... Boże składać w jego dłonie własne zycie byłabym gotowa, ale i on wie i ja, że po prostu nie nasz czas. Troszeczkę kłóje słuchanie, że człowiek był za głupi, za bardzo sie spieszył... nie wiedział, że czaka na niego ktoś taki... nie wiem jak bedzie. Wiem że resztkami sił on walczy o swoj życie, a ja o swoje. I jesli nigdy nie bedzie nam dane być razem, mimo to chce żeby zawsze był. On już jest częscią mojego życia i pozostanie w moim sercu do końca... tak jak koklecik. Z tą różnicą, że koklecik znikną na zawsze od kilku lat nawet jego dobrzy znajomi nie mogą go zlokalizować.
Będzie dobrze. Wiem. I wiem, że robie błąd, ale na swoją głupote nie mam lekarstwa.