wspomnienia
I umiamiałabym żyć bez pika... żyję przecież bez koklecika i madzi. Nauczyłabym się tracić kolejne szczeście. Jestem w tym taka dobra, chyba jak w niczym innym. Kiedy go nie ma daję radę.. patrzę na tel... myślę, ale daję radę. Byłam na spacerze... zrobiłam to! Patrzę na niego. Jest zaśniedziały, ale dwa niebieskie oczka patrzą... nie pasuje do tych teraz, ale pasuje do mnie. Odkopałam puszkę. Zdjęcia się zlały, farba rozmyła się tworząc dziecięce kleksy, tylko na 2-3 zdjęciach jest jego jakikolwiek zarys. I pierścionek. Dno w puszce juz praktycznie spróchniało, zadomowiły się mrówki. Przez chwil myslałam że go nie znajdę, nawet lord pomógł mi kopać :) Potem godzinne szukanie zeszytu, jedyne co mi po nim został, jego słowa...on... nie znalaząłm. Nie wiem gdzie go szukać. Wiem, że ostatnio miałam go tak schować zebym tylko ja wiedziała... no i sobie poszukam. A wszystko bo zachciało mi się oglądać Sparksa i to w dodatku "Pamiętnik" jeżli oglądasz taki film myślisz tylko o jednym, o tym jednym jedynym, który w jakikolwiek sposób przypomina ci bohatera. Pamiętam jak zawsze sobie mówiłam o miłości z filmu, ze chciałabym żeby i mi się taka zdarzyła. I zdarzyła. Zdarzyła z kukim zdarzyła z dymkiem i z pika... zdarza sie. W każdej jest coś niezykłego, każda ma swoje chwile, te które juz się nie powtórzą.
Koklecik był mój- on był mi pisany... miał być... I mogłabym go kochac i nienawidziec do końca życia. Za późno (choć myslę i czekam... nie wiem na co). To taki Sparks bez happy endu. Zdarza się.
Magda. Pamiętam pierwsze pożegnanie... Brakowało w tle refrenu z "wherever you will go', "when you're gone", "she will be loved" albo "chasing cars".. nie ważne. Ona o tyle była piękna bo nie miała czasu na kłótnie. Miała czas żeby bawić się jak dziecko, spędzić całą noc kochając się... pamiętam jaki padnięty chodził nastepnego dnia, a ja jak hmy.. zakochana. Szaleństwo.
Pika. Mieć na wyciągnięcie ręki i nie móc dotknąć, jak przekleństwo. Kiedy on smutny smutna i ja kiedy ja wesoła i on szczęsliwy. Jakby dzieliła nas gruba szyba. I tamto... tak, zdecydowanie było filmowe.
Strasznie nostalgiczny mam dzień. W sumie czuję się potwornie. W takich chwilach dochodzi do mnie że nie można kochać dwóch czy trzech i nie daj Bóg więcej osób- facetów. Więc jak mam układać zycie. Bede z innym i po kilku latach tez to wszystko znikie. A wiem że nie mogę tak robić. Wiem, że nad związkiem trzeba pracować tylko jak pracować skoro nie masz poukładanej przeszłości i w dodatku dochodzi coraz większy bagaż. Bagaż to chyba nic w porównaniu z myślami... Mysli w których chciałby się stracic pamięć (bo nie mówię o śmierci) mysli w których to co najlepsze zostało za tobą, że źle wybrałaś, że szczęśliwa mozesz być tylko z kims innym.
Wiem, że nie bedę szczęśliwą meżatką. Może i bedę miała wymarzony dom, może bede malować, może otworzę zajazd, może wszystko to się spełni, ale jak mam być szczęsliwa z kimś kto nigdy nie bedzie mój. Potrzebuję przytulenia, takiego ze łzami... Nie jestem wredna i podła ja po prostu jestem nieszczęsliwa.
Powinnam zakończyć pisanie bloga. Kiedyś sprowadzi to na mnie spore kłopoty... Poza tym nie ułatwia mi to zycia. Nie jestem szczęsliwsza