po urlopie
I po wspaniałym urlopiew górach... nic piekniejszego dla mnie nie mogło się trafić... po delikatnych obliczeniach przeje...łam potrójna wypłatę... było warto :) a wartość tą podniosła oczywiście godzina spedzoina z madzią... ach 7 dni szaleństw i tylko jedna godz z "nią"
Z ptyśkiem sie pochuchu... zerwanie było na wyciągniecie rękia ale chyba nie jest to takie łatwe jak w myślałam, po powrocie jak zaczarowany.. on do kina chce... on widzi ze to też jego wina że się jebie... on chce na romantyczną kolację... do hotelu.. nie chce się kłocic... i w momencie kiedy chciałam to kulturalnie zakończyć on znów kocha jak wariat, a jak on jest ok w stosunku do mnie to nie mam serca go krzywdzić.. w sumie i mi jest wtedy z nim dobrze.... choc po rozmowie z madzią nastawiałam się na zerwanie... madzia... madzia spodziewa się dziecka ale chyba nasza znajomość sie nie skończy... może i jestem podła sucz ale gdyby nie chciał nie miałabym szans... tak mi dobrze słyszeć jego głos... przyjedzie do mnie... nie wiem jak to będzie ale pierwszy raz ktos jest słowny tak dobrze mi z takim uczuciem... mogłabym długo pisac o tym wszystkim ale szkoda czasu... trochę chujowo!
no cóż slub odłożony jest na bardzo daleka przyszłość... i ból chyba większy bo świadomi eoszukuję ptyśka... k... brakuje mi madzi... bezsens...
mimo to jest zajebiście :)