kamień
no i skończyło się.. moje cięzkie 6 lat...
w końcu dowiedziałam się co się dizalo z miłością mojego zycia przez ostatnie 3 lata... ślub i wypad z miasta... pierwsza myśl że sie poryczę. ale nie... ogromny.. wielki.. głaz spadł mi z serca.. już nie musze myślec co by bylo gdyby... nie musze płakać wieczorami... nie musze czekac na cuda...
ogólnie poznałam kogoś.. znów... i mogłabym kochac ale obrączka na palcu.... tragedia mi się dzieje, nie wiem włąsciwie dlaczego takie rzeczy się dzieją
z ptysiem alebo będzie dobrze albo wogóle nie będzie... wczoraj bardzo ostra wymian zdań.. choc właśnie od tego mojego marzenia nauczyłam się rozmawić i zmusiłam ptysia do rozmowy.... jest ok... ale mówił że czuje że nie traktuję go jak kiedys... bardziej przedmiotowo... i ja to czuję- wiem.... ale coś jest co nie pozwala normalnie spać