piesy na trawce
wczoraj ptys chciał przed zaśnięciem poczynić powinności jako pan narzeczony lecz dla mnie okrągły brzuch jest wystarczającym powodem do wstrzemięźliwosci, oczywiscie zasnęliśmy obruceni do siebie plecami.. bo jak to ja nie mogę tego z nim... to pewnie juz go nie kocham.. sfrustrowana długo sie kręciłam, nerwowo stukałam go łokciamy by raczyl mnie przytulic lecz był jak skała więc moje nerwy dobiegły kresu
rano nabzdyczona poszłam do pracy... siadłam na kompa by sprawdzic czy aby kto nie przysłał wiadomości.. i o dziwo znalazł się ktos w odpowiednim miejscu i czasie... oczywiście troszke popisalismy a jako wylanie złości opowiedziałam co i jak... zrozumial... zaproponował kawkę więc długo nie myślą zaszłam do szefowej prosząc o urlop 1dniowy "bo wypadła nagła sprawa"
po 10godz spotkalismy się w kawiarni... było pusto troche pogadaliśmy... zaczął dotykać mnie pod stołem... kurcze było tak przyjemnie.. nawet nie chciałam mowic zeby przestał o paru chwilach wylądowaliśmy w kiblu.. był cudowny! nawet przez chwile nie myślałam o ptysiu, nie mogłam miałam przeciez w sobie mojego byłego... potem szybko wyszliśmy... krotki spacer nad rzeczką zaprowadził mnie w miejsce gdzie zwykle się spotykaliśmy.. znów mnie całował... znow się kochaliśmy, ale na nieszczęscie piesy nas nakryly teraz mam 3 stowy do zapłacenia i modlę się żeby ptys się nie gapną, bo co mu powiem, ze na trawce sobie dogadzałam.. ach!
tak zgrzeszyłam ale to tylko tak na chwile nie czuje się winna, bo...
bo to wymyśliłam! karotka tak mnie jakos natchnęła, ze grzechem by było czegos takiego sobie nie ubzdurać.. a szczerze to pomyślałam sobie że tym tajemniczym byłbym był mój ptys.. jakos tak tragicznie bo już nawet nie umiem sobie wyobrazić keano reevsa...
a tak wogole to dobrze, mama dzwoni i jakaś tak inna jest, normalnie gada, jakby troche wyluzowała, no i czywiście nie narzekam bo inni... no właśnie
pozdrawia i dziękuje za czas jaki poświęciliście na przeczytanie tego, niech was natchnie do jakis szalonych czynow.. no nie wiem może wyskoczyć na miasto w czapeczce z daszkeim załozonym tył na przod... takie cos szalonego.. wiecie co porwie za wami tłumy....