grzybek
ptyś powiózł swoja mame do szpitala na operację- oby sie udało wszystko,
u mnie powoli wraca do normy
dzwonilam do polsatu i co sie okazało nawet najmilszy facet nie zdziała tyle co kobieta( bo tym razem ona odebrała) i wyjaśniła jak krowie na miedzy o co chodzi... zrobiłam jak kazała i 10 minut i wszystko było po staremu
na ptysia się wkurzam bo mi autka nie daje a raczej zapomina.. się zakochałam w jeżdżeniu.. to jest takie przyjemne i nie jakieś szalenie... po prostu wsiąść i pojechać w pizdu... fajnie....
poza tym przeszła burza jakiej dawno nie było... potem spokój .. na grzybki i o 22 godz. robienie sosiku dla ptysia, nawet nie wiem czy to dobre było bo grzybow nie lubie i nie mogłam doprawić do smaku... ale zjad i zyje wiec chyba ok