bardzo bardzo zły dzień
nic dobrego... juz po imprezie mojej mieściny- było ok, ale nie byłam bo ptysiek na pierwszy dzień popil i na drugi musiałam jechac do lublina- niby nic szczególnego, ale tydz. temu odebrałam prawko i troche jak wyzwanie dla mnie taka wycieczka...
poza tym nie o tym chciałam... dzwoniła mama z niemiec 2 dni temu i powedziała cos czego chyba się nie spodziewałam i do tej pory nie wiem co mam robić... kazała mi się wyprowadzić z domu, no może nie tak drastycznie ale fakt, że jakk przyjedzie pomoże mi szukać stancji jakos mnie zamurował... rozumiem wszystko, ciasno, ona przyjeżdża ze swoim menem w domu jest jeszcze 2 braci i siostra i jest ciasno, ale k.. tak bez ostrzeżenia JEB! jeszcze gdyby to bylo takie proste- mieszkam praktycznie na wsi ( miejscowość gminna) i tu nikt nie bawi sie w stancje, czasem owszem znajdzie sie cos ale to trzeba mieć szczęście, a dalej nie będę szukać bo jak zapłacę za mieszkanie i dojazdy to coałe g.. mi zostanie, w dodatku staż mam do polowy sierpnia, nie wiem czy mi przedłużą bo to od urzędu pracy zależy a nie od szefowej- innej roboty nie szukam bo mam tu 99,9% szansy że zostanę na stałe, a teraz tak ciężko gdzieś się zatrzymać
a tak wogóle to co ja mam powiedzieć jak sie ludzie dowiedzą- wszyscy się znaja i co ?? matka będzie gadała ze chciałam się usamodzielnić i się wyprowadziłam, a ja będę mówiła prawdę że dla matki jest ze mna za ciasno i kazała się wyprowadzic- a! nie wspomniałam że w domu siedzi brat ktory jest 6 lat starszy ode mnie- do niego też się czepia ale on to olewa- nie stać go jeszcze na własny kąt- tak samo jak mnie, ale łatwiej jej mnie wgonić niż jego... przykro mi! w dodatku powiedziała coś takiego, że jej nikt nie pomagał, że babcia z dziadkiem nic jej nie dali,domu itd... i ona nam tez nie pomoże, nie będzie nas utrzymywać
więc mam miesiąc żeby znaleść stancję, której i tak nie wiem czy będę w stanie utrzymać, bo nie wiem czy mi satz przedłużą
u chłopaka nie chcę mieszkać bo musiałabym dojeżdżać,a do tego u niego nie ma warunków do wspolnego mieszkania, choć pewnie jego mama z otwartymi rękami by mnie przyjeła, ale za dużo u nich spraw sądowych się ciągnie, za dużo kłótni i problemów ( z ex teściową jego mamy) zbyt to wszystko zawikłane żeby tłumaczyć... nawet nie wiem co chiałabym usłyszeć od was..
że będzie lepiej... że coś się znajdzie, że jakoś się ułoży?????? toz napewno, tylko dlaczego zostaje sama a matka się wyrzeka nas jak najgorszych smieci
młodszy brat idzie na studia to ma pretensje że nie do woja, bo pewnie jakby poszedł to nie musiałaby mu kasy na życie dawać..
a ch... nie chce mi się piasć, czuję sie sama, całe dnie o tym myślę i próbuje znaleść wyjście, w niektorych momentach ryczeć mi się chce.. mniejasza o to
dziś pada deszcz... może dlatego tak mi źle, w dodatku dziś ma wolne kolezanka z pracy ktorej mogłabym sie wyżalić
nie wiem co napisac, bo mi sie w glowie nie miesci, ze wlasne dziecko mozna
"wyrzucic" z domu.
trzymaj sie jakos. czas pokaze co bedzie dalej
re:she- ja też nie rozumiem
re: szałwia- narzeczony uważa jak ty, jest wkurzony i nie podoba mu się że mama tak do mnie i naprawde chciałabym się wyprowadzić ale najprościej w świecie nie mam gdzie... nawet jak bym wyskoczyla do miasta to po ch.. skoro nie chce tam zyc nic nie oszczędze a jedynie strace szansę na stałą pracę tu i dom który jest szansa że w przyszłym roku zacznę stawiać
re:karotka, napewno żedne dziecko nie zasługuje na takie coś a jak przyjedzie to nie wierzę że będzie lepiej, zacznie się znowu że nie dość dobrze posprzątałam, że to źle i tamto...
a najgorsze jest to że już odeszła na emeryturę i mogłaby zostać w niemczech jak chciał jej facet, ale postanowiła ze jeszcze na pół etatu sobie dorobi, przynajmniej przez rok...
dzięki ze jesteście, teraz jakos mam tak chujowo, że nawet nie mam z kim pogadać, wszyscy wyjechali w świat i taki kurczę pauch sam jeden jes
ale mnie to boli ze on nie liczy sie z tym ze ja jej nie mam ...
Dodaj komentarz