najbardziej samotny dzień....
Aż tak samotny nie jest :) Chyba mam w końcu humor, przynajmniej tak troche. Weeken miałam bardzo bardzo cięzki, ale zyję. W kasie ładnie, choć wiem że znów racunki i znów na zero- ale przynajmniej jestem szczęśliwa. Przyjechał ptyś, znów zagląda do kufelka, bo impreza, bo koledzy, bo goraco, bo na relaks, bo milion innych rzeczy dla których warto pić. Wczoraj było mi bardzo zimno, grube skarpety, flanelowa pidżama z długim rękawem i gatki, tak poszłam spać + kołdra i koc- tak wiem jest kalendarzowe lato. I gdyby w sumie nie to że nadal było mi zimno to bym ptyska najchętniez z wyra skopała. rano wstaje jak skowronek "zla jesteś", nie k... nie jestem marzę żeby codzienienie zasypiac z popiołką i butelką wódki na wyziewie. Dlaczego tak jest? Rozmawiamy, tłumacze mu, kłócimy się , krzyczę, jak krowie na miedzy... ach... mówiłam wprost, że nie nawidze ze to jedyna rzecz której nie moge znieć, że zawsze będzie mnie to wk... . No cóż nei ważne już bo przeciez mam dobry humor.
Dziś zapewne wezmę ze soba LORDA- kolejne imię do zpamiętania... mogłabym w końcu przestac. Lord to MÓJ piesek, ukochany, nawet jak gryzie, a skubany gryzie juz niemiłosiernie. długo nie moglismy znaleść mu "nazwy" moja młodsza tak wymyśliła, spodobało mi się, inni poprzez glosowanie zaakceptowali... tak więc jest Lord. I oczywiście dlaczego tyle o tym piszę, to nie jest bez znaczenia. Lord.. ach Lordzie! Panie mój. W żartach tak zawsze tytułował się koklecik... Mój i tylko mój! Był Lordem, ja czesem byłam jego Lady, i z tego też żartował nie mówił Lejdi tylko Lady bo tak pasowało. tak i teraz na wieki wieków amen poki zyje pies, kazde jego zawołanie bedzie na jedną setną sekundy przypominać kukiełke, choć sadzę ze zpomne o tym. W sumie pika nie ruszał tematu więc powoli zapominałam... A nie! no jak żesz zapomniałam. Dla Pika przesłałam stare rysunki, jeden z ręką uwieszoną na sznurkach, we krwi, w pierścieniu i z kasztanem. pierścionek oczywiście to ten zakopany, zastanawiam się czsem czy nie odkopać go, jest daleko pod lasem, myślę że jeszcze tam jest .. to już jakies kilka lat może z 5.... kasztan.. tez od niego. W LO namalował obraz taka tam pani zima powiedzmy i w jej serce przykleiłam tego kasztana, był długo, ale chyba po wystawie jak wracałam oderwal sie i zginął, teraz w miejscu serca jest taka pusta dziura... Nie, nie bede analizowac dokładnei neich ktoś inny sie w to bawi. Wiem tylko, że z koklecikiem każda chwila, sekunda, każda rzecz ma znaczenie. A teraz.. teraz juz tak nie umiem.